Cheating, czyli oszukiwanie podczas biegów, jest co jakiś czas nagłaśniany, przez organizatorów lub samych zawodników. Dzięki temu cheatersi nie czują się tak swobodnie, gdyż możliwość wpadki i publicznego ukazania wizerunku jest wysoce prawdopodobna, a smród jaki dzięki temu się wytworzy nie zniknie tak szybko jak się pojawił.
Najczęściej spotykanym cheatem jest bieg z podrobionym numerem startowy lub bieg na stary numer, który jest podobny do aktualnego. Dzieje się też tak, że biegacze startują na czyimś numerze i wydaje się im, że przecież nic się nie stało, bo hajs się zgadza.
W pierwszym przypadku jest to ewidentne oszustwo, ponieważ biegacz udając uczestnika danej imprezy, korzysta ze wszystkich przywilejów jakie otrzymuje osoba, która opłaciła pakiet startowy. Biegnie po zabezpieczonej trasie, korzysta z punktów odżywczych, otrzymuje medal za ukończenie i posila się po biegu. Okrada organizatora i samych uczestników. Cheating? Bez dwóch zdań!
W drugim przypadku, ktoś może powiedzieć, że nie ma problemu, bo przecież wpisowe było, tylko osoba się zmieniła. Może dla niektórych to tylko, ale dla wielu, to aż. Po pierwsze – zamiana bez zgody organizatora jest niedozwolona i to czyni ją oszustwem. Po drugie, w razie wypadku, nie wiadomo kto biegnie pod danym numerem startowym, nie wiadomo kogo powiadomić i co najważniejsze, taka osoba nie podlega pod żadne ubezpieczenie. No i po trzecie, wyniki są fałszywe. Bo gdy za Grażynę pobiegł Janusz, to w oficjalnych wynikach Grażyna może mieć wysoka pozycję (przy założeniu, że Janusz wymiata), której tak naprawdę nie zdobyła… czy taki wynik ma w ogóle jakąś wartość? Cheating? Bez dwóch zdań!
By Enrico Mazzanti (1852-1910)
Wyżej omówiłem najczęściej spotykane formy cheatingu, jednak myślę, że to co teraz napiszę będzie o wiele bardziej oburzające i trudne do zrozumienia.
Rzadko się o tym mówi, ale to się dzieje (prawdopodobnie na każdym biegu). Mowa o umyślnym skracaniu trasy i nie mam na myśli tylko sytuacji, gdzie ktoś poszedł jak dzik w sosny i przyciął dystans, bo tak sprytnie przestudiował mapę. Największym cheatem jaki można sobie wyobrazić, jest podjeżdżanie na trasie autem, lub innym środkiem lokomocji.
Nie wiem co ktoś chce osiągnąć przez takie zachowanie, tym bardziej w biegach ultra, gdzie właśnie pokonywanie swoich słabości jest największym wyzwaniem.
Jeżeli taki cheater przekroczy linię mety i nikt się nie dowie w jaki sposób do niej dotarł, co tak naprawdę przez to zyska? Uznanie znajomych i medal, na które nie zasłużył, oficjalny wynik, którego nie osiągnął? A co z szacunkiem do samego siebie, co z szacunkiem do innych zawodników, którzy ukończą bieg lub nie zdołają tego zrobić i z honorem się wycofają, uznając swoją porażkę?
Uważam, że powinno się piętnować cheatersów, jeżeli zostaną zdemaskowani po przekroczeniu linii mety. Natomiast jeżeli organizatorowi uda się wyłapać takie osoby przed dotarciem do mety, powinien je zdjąć z trasy, zabierając chip, pozbawiając możliwości uzyskania medalu. Oczywiście, jeżeli uważa za słuszne, powinien dać znać innym organizatorom o takich osobach, żeby mogli mieć ich na oku na swoich imprezach.
Ten tekst powstał nie przez przypadek. Osobiście musiałem zdjąć dwie osoby z trasy mojego biegu, jakim jest Ultramaraton Warmiński WARNELAND. Wiem, że była jeszcze jedna osoba, ale nie udało się jej namierzyć, więc tym razem cheater może się cieszyć z oficjalnego wyniku, medalu na mecie i uznania znajomych, ale kłamstwo ma krótkie nogi, więc przyjdzie i na Ciebie czas.
Wracając do osób, które oszukiwały, pewnie jesteście ciekawi co dokładnie zrobiły? Mieliśmy informację, że w połowie trasy chciały podjechać samochodem, lecz zostały nakryte i odstąpiły od tego zamiaru, natomiast w późniejszym etapie biegu udało im się tego dokonać. Ujawnienie tego nie byłoby możliwe, gdyby nie czujność obsługi biegu i samych zawodników, którzy zgłosili na mecie osoby, które mijały w lesie, a później nagle te same osoby były znów przed nimi w niedalekiej odległości przed metą. Pamiętajcie, że taka postawa to nie donosicielstwo, a obowiązek każdego zawodnika, który jest świadkiem oszustwa.
Nie wiem jak dla Was, ale mnie, takie zachowania, nie mieszczą się w głowie. Jeszcze raz powtórzę, że trudno jest mi zrozumieć, co ktoś taki sobie myśli i jak patrzy sobie w twarz, chwaląc się, pewnie w sieci i nie tylko, tym co właśnie „osiągnął” kończąc dany bieg.
Nie pozwólmy oszustom czuć się zwycięzcami, gdyż na to nie zasługują.