Zbierałem się już od dłuższego czasu, żeby wyskrobać coś mądrego i być może przydatnego…nie było to łatwe, gdyż po ultramaratonie „147Ultra”, w mojej głowie wybuchła ogromna rewolucja – spokojnie nie jestem chory, po prostu ilość przemyśleń, przerosła wydajność płyty głównej. W tym momencie jestem po defragmentacji dysku roboczego, zwanego „mózg” i przechodzę to procesów twórczych.
Jak wspomniałem wcześniej, jestem po „147Ultra”, podczas którego wypróbowałem parę rzeczy otrzymanych od partnerów technicznych mojej zbiórki „Przebiegnę WSZYSTKO – na rzecz Autyzmu”, którą realizuję w ramach akcji biegiemnapomoc.pl dla Fundacji SYNAPSIS, zajmującej się Autyzmem. Na pierwszy ogień idą, rzeczy najmniejsze – najmniejsze za sprawą rozmiarów – są to produkty firmy SaltStick.
SaltStick® Caps, są to wszechstronne suplementy elektrolityczne. Po co nam suplementacja elektrolitami? W tym temacie posiłkuję się informacją zawartą na stronie producenta:
„Hiponatremia, schorzenie charakteryzujące się niskim poziom sodu we krwi, może prowadzić do nudności, zmęczenia, kurczy, wymiotów, osłabienia, senności, a w rzadkich ciężkich przypadkach nawet do śmierci.
Pięć elektrolitów odgrywa kluczową rolę w utrzymaniu funkcji mięśni człowieka: sód, potas, magnez, wapń i chlorek. Brak któregokolwiek z tych elektrolitów wpływa negatywnie na wyniki sportowe poprzez szereg subtelnych lub poważnych skutków ubocznych.
Pot zazwyczaj ma około 1000 mg sodu/l, typowy napój sportowy ma 440 mg/l sodu. Jeżeli, w trakcie treningu będziesz pił tylko napoje sportowe (lub, co gorsza wodę), w pewnym momencie dostaniesz hipoanatremii. Wiele napojów sportowych nie zawiera żadnej formy suplementacji i kluczowych elektrolitów, spożywając tylko je grożą nam potencjalnie skurcze i problemy mięśniowe.”
Od firmy SaltStick Polska otrzymałem kapsułki SaltStick oraz SaltStick Plus, te drugie wzbogacone są o kofeinę. Dlaczego zdecydowałem się sięgnąć po taki produkt? Z prostej przyczyny, czyli obawy przed odwodnieniem i jego następstwami. Czy to działa i oczywiście, jak to działa? Co do działania, to nie spodziewajcie się czegoś w stylu energetyka – wypiłem i mam mega strzał – nic z tych rzeczy. Efektu nie widać zaraz po zażyciu, przychodzi on niezauważony i przekłada się na dłuższą i wydajniejszą pracę organizmu. Uzupełniamy to, co tracimy wraz z potem, a przy okazji zaczyna też działać prosty mechanizm psychologiczny…nie zaśmiecamy sobie głowy tematem odwodnienia i jego następstwami, przez co nasz organizm pracuje wydajniej…siła umysłu jest ogromna.
Efekty w krótszym okresie, przyszły ze strony kapsułek SaltStick Plus, które wzbogacone są w kofeinę. Podczas biegu spożywałem je w godzinach nocnych i powiem szczerze, że nie doświadczyłem uczucia senności, natomiast zauważyłem wzrost koncentracji.
Fakty są takie, że zażywając te suplementy, byłem, a przynajmniej czułem się zabezpieczony od strony uzupełnienia elektrolitów i całkiem skutecznie odgoniłem Morfeusza, który próbował schwytać mnie w swoje objęcia.
Co do dawkowania, to producent podaje, że powinno się zażywać 1 kapsułkę co 30-60 minut wysiłku. Ja wybrałem opcję 60 minut i chyba był to trafny wybór. Ale każdy powinien dostosować to do swojego organizmu i warunków w jakich podejmujemy wysiłek. Im się bardziej pocimy tym częściej powinniśmy uzupełniać straty.
Fajną opcją na dawkowanie jest dyspenser do kapsułek. Występują dwa rodzaje, mały (3 kapsułki) i duży (6 kapsułek).
Ja otrzymałem ten większy, lecz nie skorzystał z niego podczas biegu, gdyż najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się go uzupełniać co 6 godzin. Natomiast kiedy nasz wysiłek trwa do ok. 6-7 godzin to śmiało możemy go użyć. Łatwo zaczepia się do różnego rodzaju pasów (pas na bidon, saszetka, pas na numer startowy) jak również można go prosto zamontować do roweru – przydatne dla triathlonistów.
Solić, czy nie solić? Oto jest pytanie! A odpowiedź?
Solić, ale zawsze z głową.