W połowie stycznia, otrzymałem ze sklepbiegowy.com, parę naprawdę fajnych startówek – Adidas adizero Hagio 2. Tydzień po tym jak je otrzymałem, miałem okazję sprawdzić ile są warte, a warunki to tej próby były dość niecodzienne i tak różne, od tego co przechodzi większość butów. Prawdziwym testem był Marriott Everest Run, w którym do pokonania było 65 razy, 42 piętra Hotelu Marriott, a wszystko to w limicie 24 godzin. Osobiście rozprawiłem się z tym wyzwaniem w 22godziny i 13 minut.

Jak już się Wam pochwaliłem swoim wyczynem, to teraz czas na ocenę butów, które pozwoliły mi wnieść moje cztery litery na wysokość najwyższego szczytu świata.

DSC06079---

Zacznijmy od wagi, która jest dość istotna przy tego rodzaju aktywności. Oba buty ważą ok 400 g, więc całkiem niewiele, nogi raczej odczytują je jako kapcie.

Następną sprawą jest drop (różnica palce-pięta), który w tych butach wynosi 4 mm, więc o dużej amortyzacji zapomnijmy, raczej na myśl znowu przychodzą mi  wspominane już wcześniej kapcie.

Kolejna rzecz, to przyczepność, czyli podeszwa. W tym modelu zastosowano bardzo fajne rozwiązanie, jakim są drobne kostki rozsiane na przedniej części buta, które bardzo fajnie współpracują z praktycznie każdą nawierzchnią.

DSC06265

No i najważniejsza sprawa, która potrafi zdyskwalifikować każdy, nawet najlepszy but – szeroko pojęta wygoda. Stopa w tym modelu, leży naprawdę dobrze, jest trzymana z każdej strony i nie trzeba mocna ich sznurować, żeby leżały tak jak powinny. Miejsce w środku buta – na pierwszy rzut oka jest to dość wąski but, ale na rzucie okiem się kończy, gdyż moja szeroka stopa, czuła się w nim znakomicie, a przypomnę, że spędziła w nim nieco ponad 22 godziny, bez przerwy. Początkowo miałem obawy, że jak stopy spuchną to będzie mi w nich za ciasno i dodatkowo się poobcieram – nic bardziej mylnego, „kapcie” spisały się na medal i na swoich stopach, po tak długim wysiłku, nie zauważyłem żadnego śladu, jak również nie odczułem żadnego uciskania czy braku miejsca. Dodatkowym plusem, jest wentylacja, która dzięki przewiewnemu i lekkiemu materiałowi działa w tym bucie rewelacyjnie.

Ocena tego modelu, pod kątem udziału w Marriott Everest Run, wypadłą naprawdę dobrze, wręcz celująco. Nie ma ani jednej rzeczy, do której mógłbym się przyczepić. Jednak ocenianie buta startowego przez pryzmat tego jednego startu, który dla większości biegaczy jest niewystarczający, gdyż ilu z nas biega po schodach? – zaledwie garstka. W celu zebrania większej ilości danych do weryfikacji, zabrałem swoje buty na treningi.

Dopiero na treningach biegowych, ujrzałem prawdziwe oblicze Adidas adizero Hagio 2. Co takiego zaobserwowałem na treningu, czego nie zaobserwowałem na schodach? Mianowicie, przekonałem się dla kogo ten but tak naprawdę się nadaje, a dla kogo nie.

Przypominam, że ciągle mówimy o bucie startowym, więc docelowo, powinien on służyć nam do startów w zawodach, gdzie biegniemy naprawdę szybko, niemniej jednak przed startami powinniśmy dobrze zaprzyjaźnić się z tym butem i poznać jego prawdziwe możliwości. Gdzie w takim razie but, ten sprawuje się najlepiej? Wszystkie jego zalety, odkryłem podczas treningów „specjalistycznych”, takich jak tempa, rytmy, zabawa biegowa, podbiegi, zbiegi, bieg z narastająca prędkością. W wymienionych formach treningu, Hagio 2 spisuje się rewelacyjnie. Jest lekki, wygodny, elastyczny, dobrze trzyma się podłoża – jednym zdaniem, bardzo szybki i wygodny model. W takim razie, jak wygląda sprawa wybiegań? Dopiero przy spokojnych i dłuższych wybieganiach, widać że nie jest to model dla każdego. Zapytacie pewnie, co stanowi barierę? Barierę stanowić będzie waga użytkownika oraz styl biegu. Co do wagi to nie muszę tłumaczyć, iż im większa waga, tym amortyzacja powinna być solidniejsza – w tym modelu o amortyzacji się nie rozmawia, choć znikoma, występuje. Natomiast styl biegu, będzie najbardziej określał, kto powinien je kupić. Jeżeli biegasz bardziej z pięty, to odczujesz szybko, że w tych butach maksymalnym dystansem w zawodach będzie 5, no może 10 km. Jeżeli biegasz bardziej ze śródstopia, to między Tobą, a Hagio 2 pojawi się chemia.

DSC06267

Podsumowując, o ile przy szybkim treningu, buty spisują się rewelacyjnie, to przy wolniejszym bieganiu czuć w nogach, że nie jest to model do „dreptania”. Lecz jeżeli chodzi o komfort noszenia, to noga w nich czuje się jak ryba w wodzie.

Oczywiście, wszystko to co opisałem, sprowadza się do mojej skromnej osoby. Pamiętajcie, że każdy z nas jest inny, każdy ma inne preferencje, inną budowę anatomiczną, inny styl biegu. To co dobre dla mnie, nie musi wcale być dobre dla innych…lecz sadzę, że świadomy i doświadczony biegacz, nie powinien się zawieść na Adidas adizero Hagio 2. Osobiście się nie zawiodłem i z czystym sumieniem mogę polecić ten but, gdyż nie zauważyłem w nim nic co mogłoby mnie skłonić do narzekania i zasiania w innych ziarna niepewności.

Idźcie i przymierzajcie but ten, gdyż startówką jest on nie byle jaką.