Podczas 13 Cracovia Maraton, szukałem Smoka Wawelskiego, natomiast w trakcie II Maratonu Wigry, uganiałem się po Wigierskim Parku Narodowym za Bobrem. W sumie, to pomagałem swojej żonie, gdyż to ona brała udział w Pogoni za Bobrem na dystansie 13 km, ja tradycyjnie postanowiłem się masakrować maratońskim dystansem.

20140823_073140

II Maraton Wigry był piątą imprezą w ramach mojej zbiórki: „Przebiegnę WSZYSTKO – na rzecz Autyzmu”, którą organizuję w ramach akcji biegiemnapomoc.pl i zbieram pieniądze na fundację SYNAPSIS, zajmującą się Autyzmem.

DSC05088

Jak już wcześniej wspomniałem, masakrowałem się maratońskim dystansem, lecz taki rodzaj masakry chciałbym przeżywać co tydzień. Część z Was pewnie puka się teraz w głowę i myśli: „Co za de…il, sam chce się masakrować” – owszem, w taki sposób bardzo chętnie, a wszystko za sprawą przepięknej ale jakże wymagającej trasy II Maratonu Wigry. Powiem szczerze, że biegałem już w pięknych miejscach, ale to co w małej tylko części zaoferował mi i innym biegaczom Wigierski Park Krajobrazowy, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Widoki jakimi upijały się moje oczy, są trudne o opisania, to po prostu trzeba zobaczyć. Zrobiłem w trakcie biegu parę zdjęć, lecz gdy na nie patrzę to nie są one w stanie, oddać tego, jak to wygląda na żywo.

20140823_124429

Co do samej imprezy, czyli organizacji i samego biegu, znów mogę tylko wyrzucić z siebie – „Chcę więcej i chcę tak zawsze” Organizatorzy naprawdę postarali się w tym roku, żeby uczestnicy nie mieli się do czego przyczepić – chyba są łasi na pochwały, bo w tym roku zebrali ich mnóstwo :)

Dzień przed, czyli inna Pasta Party, zwana „Ziemniak Party”  i tu zamiast tradycyjnego makaronu, ziemniaki w roli głównej, oraz wybór dania Vege oraz nie Vege. Dla nie Vege, czyli dla mnie, organizator przygotował tradycyjne w tamtym regionie Kartacze, placki ziemniaczane, surówkę z czerwonej kapusty i soczewiaki. Vege otrzymali jako danie główne babkę ziemniaczaną, plus coś jeszcze :) Dla wszystkich do popicia był też kwas chlebowy, w którym się „zakochałem”.

20140822_190907

Dzień startu – start był w innym miejscu niż biuro zawodów i meta. Odbywał się po drugiej stronie jeziora, na którą organizator zapewnił transport autokarami, więc nie było się trzeba martwić o dojazd. Dodatkowy ogromny plus, to opieka nad dziećmi w trakcie biegu. Animatorki, zajęły się gromadką rozbrykanych pociech w perfekcyjny sposób. Dzięki takim rozwiązaniom, „dzieciate” biegowe małżeństwa, mogą razem brać udział w imprezach biegowych.

DSC05098

Sam bieg to już istna uczta dla oczu i ciała. Piękne tereny, cudowne widoki i jak dla mnie idealna pogoda. Słońce wyglądające nieśmiało zza chmurek i temperatura w granicy 19⁰C. Momentami z nieba spadł tzw. deszczowy kapuśniak. Trasa mocno pagórkowata, momentami istnie górska (ok. 29-30 km), asfaltu nie więcej niż 5 km, reszta to polne drogi, lasy i kładki, które prowadziły przez mokradła – piękna sprawa.

I jeszcze jedna rzecz, której nie można absolutnie pominąć – punkty żywieniowe na trasie. Tradycyjnie na takich punktach jest woda, izo, banany i jakiś cukier. W tej imprezie, nie tylko oczy miały ucztę, również żołądek był dopieszczony. Na stoiskach były m.in. banany, jabłka, arbuzy, szarlotka, babka ziemniaczana, soczewiaki, do picia kwas chlebowy i tradycyjnie woda i  izo. Kto jak kto, ale ja nie potrafiłem przebiec obok tego obojętnie…smakowałem wszystkiego :)

20140823_104624

Po biegu na szyi zawisa klimatyczny medal wykonany z drewna – przyda się trochę natury w szufladzie z odlewanymi medalami – i można udać się na po posiłek regeneracyjny, a tam pyszny chłodnik z gotowanymi ziemniaki, kartacze oraz ogórek kiszony a na deser sękacz i donat.

DSC05178

20140823_134332

Normalnie jest jeszcze dekoracja zwycięzców i do domu. Ale w tym przypadku, było jeszcze ognisko z kiełbaskami oraz daniami Vege. Organizator postarał się zadowolić chyba każdego i myślę, że udało mu się to bardzo dobrze. Jedynym małym minusem, był koszt uczestnictwa w tej imprezie. Dla wielu biegaczy dziwnym i nie zrozumiałym było, dlaczego przy tak wysokim wpisowym, trzeba dopłacać za koszulki pamiątkowe…zazwyczaj takie pamiątki są w cenie opłaty  i nikt nie dyskutuje. Ale tak mały szczegół nie jest w stanie przyćmić tego wszystkiego czego wspólnie z innymi doświadczyłem przez czas pobytu nad Wigrami.

DSC05113

Wiem co pewnie myślicie: „Piszesz i piszesz, ale o swoim wyniku nie wspominasz” – Proszę bardzo, jest i wynik, który tym razem absolutnie nie był jakimkolwiek priorytetem. Zajadając się na punktach i podziwiając okolicę, na mecie zameldowałem się z czasem 3:55:20, co dało mi 46 pozycję na 140 osób, które dobiegły do mety. Więc całkiem nieźle, biorąc pod uwagę profil trasy i atrakcje kulinarne i wizualne. Prawie 100 osób zobaczyło moje przesłanie dotyczące Autyzmu – jest MOC :)

Bobra nie widziałem, ale i tak było zaje…fajnie :)