Nie przesadzę, gdy napiszę, iż większość osób, które zaczynają swoja przygodę z maratonem, za cel stawiają sobie zdobycie „Korony Maratonów Polskich” Czym jest tak cała „Korona”? – zapytają mniej wnikliwi biegacze – Korona Maratonów Polskich to odznaka, którą zdobywa się zaliczając w ciągu dwóch lat, licząc od pierwszego maratonu, pięć określonych i nazwanych najbardziej prestiżowymi, biegów maratońskich. W ich skład wchodzą  Dębno Maraton, Cracovia Maraton, Maraton Wrocławski, Maraton Warszawski oraz Poznań Maraton.

Osobiście, także uległem tej pokusie i po pierwszym maratonie, stwierdziłem, że robię koronę. Właśnie w ten sposób, mój kalendarz biegowy szybko został zapisany konkretnymi imprezami.

Na pierwszy strzał poszedł w 2012 r. Poznań Maraton, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że będę się starał o koronę, koncentrowałem się na zupełnie innych sprawach.

DSC05719

Prawie rok później do królewskiej kolekcji dołączył Maraton Warszawski, na którym ustanowiłem swój najlepszy wynik (3g27m) i poniżej którego, póki co nie mogę zejść – może trzeba biegać więcej niż dwa razy na tydzień?!

DSC05720

Rok 2014 zapowiedział się pracowicie, gdyż samych królewskich biegów miałem do zrobienia aż trzy. Tak więc sezon otworzył Dębno Maraton i wyrównanie życiówki.

DSC05721

Następnie, po paru tygodniach, zawitałem w Krakowie w poszukiwaniu smoka Wawelskiego

DSC05722

Jako wisienka na torcie, został Wrocław i był chyba najweselszym biegiem z całej tej  królewskiej piątki.

DSC05723

Tak więc, zrealizowałem marzenie debiutanta-amatora i zostałem mianowany królem, jednym z bardzo wielu, ale jednak królem. Korona jest w moim posiadaniu, jednak na głowę jej nie założę, gdyż kształtem przypomina medalion ale nie umniejsza to jej  „mocy” wcale.

DSC05725_2

DSC05724

Koronę zdobywa nie ten, który zniszczy przeciwników, lecz ten, który dobiegnie do mety pięć razy.